Kopek
Akolita
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zadupie
|
Wysłany: Nie 20:51, 01 Lis 2020 Temat postu: 17/10/2020 |
|
|
Streszczenie sesji.
Brat Wiktor, dzięki swojej niezłomnej wierze i modlitwom powstrzymał mrok, który zagnieździł się w duszy Diuka Leopolda. Z ust wyleciały mu dwie, czarne kule babiego lata, które były jego grzechami. Przeraził się, że ktoś może je poznać. Jedna trafiła Ludwika. Elektor nie czuł się na tyle pewnie, że postanowił nie opuszczać wozu Sacrum.
Z lasu w kierunku kompanii wyszli ludzie Kosmy w sile dwóch konnych, dziesięciu piechurów, w tym czterech rannych. Zażądali wydania diuka. Friedrich zapytał zainteresowanego, czy uda się z ludźmi brata, ten stanowczo odmówił, ponieważ bał się opuszczać wóz. Ludzie ruszyli w kierunku obozu von Lempke, jednak zanim doszli do granicy lasu, zostali zaatakowani przez czarnych jak sadza odmieńców. Kilku ludzi ruszyło im na pomoc, jednak szybko zostali pobici przez napastników. Czterech z nich udało się uratować. To oni powiedzieli, że nie daleko na południe od menhiru znajduje się zrujnowany klasztor. Wszyscy podjęli decyzję, że udadzą się tam, aby poszukać odpowiedzi jak powstrzymać mrok. Ciemność wydobywała grzechy ludzi na światło dzienne, ludzie tacy za wszelką cenę starali się aby ich przewinienia pozostały nieznane. Wykorzystując grzechy ktoś mógł nimi manipulować. A to było wielkim zagrożeniem dla Imperium. Poza tym, klasztor lepiej będzie nadawać się do obrony.
Przed zmierzchem kompania dodarła do ruin. Wszyscy zaczęli szukać odpowiedzi na pytania. I wtedy nastąpił atak czarnych jak sadza mutantów. Był wśród nich nawet gigant, gobliny i upadły kapłan. Napastnicy zostali pokonani a zwycięstwo zostało okupione stratą ośmiu ludzi.
W ruinach udało się odnaleźć nadpalone zapiski, dzięki którym bohaterowie dowiedzieli się co takiego wydarzyło się w klasztorze ponad dwadzieścia lat temu, oraz jak przeprowadzić rytuał. Ktoś odmierzył dwa kilometry dokładnie na północ od menhiru i umieścił tam sztylet. Kolejne dwa przedmioty, pierścień i kielich, umieścił w taki sposób, aby na okręgu o promieniu dwóch kilometrów zbudować trójkąt z menhirem w środku. Aby odczynić rytuał należało odnaleźć trzy przedmioty i usunąć je z okręgu. Nieocenioną pomocą okazała się stara mapa hrabstwa znaleziona w klasztorze. Wyraźnie wynikało z niej, że menhir jest jednym z kamieni granicznych postawionych co dwa kilometry.
Następnego dnia dwudziestu ludzi ruszyło do czarnego kamienia a reszta została pilnować elektora. Już przy samym kamieniu napotkano opór mroku. Zło szantażowało jak tylko mogło. I tak jeden z ludzi zabił za przewinienia drugiego, a Albert został omotany i zmuszany do współpracy. Zanim drużyna dotarła do miejsca położonego dwa kilometry na północ Albert kazał przywiązać się do drzewa. Kompani poszli sami dalej. W wielkim drzewie znaleźli sztylet, z lasu wyszły czarne jak sadza zwierzęta, które zaatakowały. Rozgorzała walka. Wiktor rozbił sztylet i reszta zwierzyny uciekła.
W tym samym czasie do Albert podszedł człowiek, w którym rozpoznał Wiktora – czarownika, dzięki któremu przeprowadzono rytuał. Słabiej związana noga kartografa i szybkie przybiegnięcie Ralfa ocaliły życie Albertowi. Mag dostał cios z głowy i zanim zebrał się to nadbiegł Ralf. Następnie do pościgu dołączył Ludwik i konny. Mimo, że mag rzucał zaklęcia, ostatecznie został stratowany przez niewidzącego Ludwika na koniu i uderzony rękojeścią miecza przez Alberta. Cios ten okazał się śmiertelny.
Następnie wszyscy udali się do wschodniego kamienia granicznego. Odnaleźli tam zbezczeszczoną kapliczkę Taala. Wiktor wydobył z niej pierścień. W lesie pojawiły się sylwetki czarnych jak sadza mutantów, wszyscy szykowali się do obrony. Jednak uderzenie w pierścień młotem, pozbawiło odmieńców woli walki. Uciekli wgłęb lasu.
Gdy drużyna dotarła w pobliże ostatniego kamienia, dostrzegli w pobliżu jego wirującą czarną kulę złożoną z setek grzechów. Co chwilę z lasu dołączały kolejne. Wiktor zaczął odmawiać odpuszczenie grzechów i wtedy wszystkie czarne kule uformowały się w wielką włócznię, która przeszyła kapłana. Ten doświadczył wizji grzechów. Gdy kula rozproszyła się, odsłoniła niewielkie poidło na cokole. Ciosy toporem nic nie wskórały. Dopiero gdy Albert przewrócił je, znalazł pod nim puchar. Jeden cios zakończył ostatecznie rytuał.
Noc kompania spędziła w ruinach klasztoru. Następnego dnia, diuk był na tyle pewny siebie, że zaczął żądać i wymagać. Nakazał udać się do jednej z jego stanic znajdującej się o dzień drogi na zachód. Jednak bohaterowie wiedzieli, że o trzy dni drogi na zachód znajdują się wojska cesarskie, co najmniej taka przyszła wiadomość od Waldemara Hessa na złotą tablicę. Dlatego szli tak, że wieczór zastał ich pięć kilometrów przed stanicą. W nocy wysłano zwiadowców, którzy przynieśli niepokojące wieści. Stanica była zajęta przez buntowników i szykowała się do obrony. Jednak gdy chłopi zostaną pokonani, to jedyną drogą ucieczki będzie przebiegać przez środek obozu kompanii. Dlatego jeszcze przed wschodem słońca drużyna ruszyła w dalszą drogę. Obeszli stanicę łukiem od północnego wschodu. A przed południem, na północ od stanicy spotkaliśmy wojska Cesarza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|